Ostatnio dużo słyszy się o masowo zakładanych filtrach przez Google na różne strony internetowe. Przyznam, że sprawa mnie w ogóle nie dziwi. Mimo, że wskazówki dla webmasterów są znane od lat, do niedawna trzeba było się bardzo postarać, żeby złapać filtr.
A nie ma co ukrywać, to właśnie te zabronione praktyki pozycjonerskie przynosiły najlepsze korzyści i to najmniejszym kosztem (automaty, synonimizatory itp.). Pozycjonerzy te praktyki stosowali od lat. Dodać też można, że Google systematycznie zmienia algorytm, aby skuteczniej wyłapywać takie niechciane praktyki.
Masowe filtry
Co się teraz okazuje? Wiele stron dostaje ostatnio filtry za łamane przez lata wytyczne. Co ciekawe, firmy pozycjonerskie czują się bezkarne, a cierpią jedynie właściciele stron. Cierpią, bo mają powód. Filtr to często 50 – 100 pozycji w dół na konkretne frazy, lub dla całej strony. Wyjście z filtra też nie jest łatwe, bo do pozycjonowanych stron często prowadzą dziesiątki tysięcy linków. Jak więc znaleźć ten, za który jesteśmy ukarani?
Dodatkowo Google wcale nie chce podpowiadać co jest przyczyną, tak jakby mówił: „sam wiesz jakie są moje wytyczne, usuń wszystkie linki, które je łamią”, czyli w praktyce 90%. A nie jest tajemnicą, że znikające linki także działają bardzo negatywnie na pozycję w Google.
Czas się ogarnąć, przestać iść na łatwiznę i skupić się na kontencie, bo jak wiadomo – kontent is king!
Prowadź blog
Najlepszym rozwiązaniem na poprawę pozycji w Google jest dziś własny blog. Poświęć trochę czasu i dowiedz się jakich informacji szukają Twoi potencjalni klienci w internecie. Kiedy już to zrobisz, daj im te informacje na swoim blogu. Staraj się jednak podejść do tego zadania sumiennie. Niech Twoje wpisy będą treściwe i wartościowe. Doceni to z pewnością zarówno Google jak i potencjalny klient. To na pewno lepsze rozwiązanie, nić pozyskiwanie śmieciowych linków ze śmieciowych stron.